środa, 26 sierpnia 2015

3. Czy pamiętasz tego Anioła, który wtedy miał czarne skrzydła?



Wyszedł z budynku lekko chwiejnym krokiem. Wsparł się barierką na schodach, gdyż stawienie stóp po stopniach sprawiało mu trudności. Pierwsze promienie dzisiejszego dnia, które przedzierały się przez niewielkie chmurki, poraziły go po oczach, a on skrzywił się i przeklną kilkakrotnie.  


*


Leżała z otwartymi oczami w tej samej pozycji, nieustannie od jakiejś godziny. Tato był w pracy, a mama już jakiś czas temu wyszła na zakupy. Chciała dzisiaj zrobić uroczysty obiad, ot tak bez okazji. Jednak Emily miała złe przeczucia. Jej oddech był równomierny, aczkolwiek w głowie toczyła się bitwa myśli. Krzywiła się raz po raz, aż w końcu przejechała delikatnie dłonią po szpitalnym opatrunku, który znajdował się ciągle na jej głowie. Nagle w jej uszach zazgrzytał znienawidzony dzwonek do drzwi. Po kilku ciężkich oddechach powoli ześlizgnęła się z łóżka. Wychudzone palce z wielkim wyczuciem rejestrowały każdy drobny kształt, zbliżając się do najbliższej ściany. Bose stopy blondynki niepewnie posuwały się po śliskich płytkach. Druga ręka była wyciągnięta i w powietrzu próbowała wymacać jakiś kształt. Przełknęła głośno ślinę, kiedy po raz kolejny się zachwiała.
-Mamo, znów zapomniałaś kluczy…- mruknęła wchodząc na główny korytarz małego domku, który kupili wracając na stałe do Berlina. Odpowiedział jej głuche milczenie, co spowodowało, że na jej czole pojawiło się kilka zmarszczek ze zdenerwowania.
-Mamo, nie baw się ze mną. Wiesz dobrze, że to nie jest śmieszne.- mówiła przekręcając klucz w zamku i powoli otwierając drzwi.
-Mamo..?- wyciągnęła nagą rękę w przestrzeń przed sobą.-Kto tu jest..?
-Dzień dobry, Emily..- usłyszała znajomy głos i osunęła się po ścianie na drewnianą podłogę. Jej serce przyspieszyło. Klatka piersiowa z zawrotną szybkością podnosiła się i opadała, a powieki wykonały kilka asekuracyjnych ruchów.
-To nie możliwe..- wyszeptała, po czym uczuła nieziemską przyjemność latania.


‘Ciemność, którą poczułam była tysiąckroć ciemniejsza niż ta, którą zwykłam byłam widzieć na co dzień.


*


Trzymał w dłoniach pierwszego lepszego francuskiego brukowca i płakał patrząc na zdjęcia tam zamieszone. On, na pierwszym planie z drinkiem, koloru zielonego w ręce, a obok prawie rozebrana prostytutka, która specjalnie dla niego zeszła ze sceny. Bił pięściami o ścianę, kopał buty. Płakał. Szaleństwo jakie go ogarnęło, było nie do opisania. W końcu usiadł na środku pokoju, skulił głowę i płakał. Płakał jak przedszkolak, który boi się znikającej za niebieskimi drzwiami, mamy. Płakał niczym rodzic, który stracił właśnie swoje małe maleństwo. Płakał tak mocno, jak kiedyś za ojcem. Ból i poczucie beznadziejności rozdzierały go od środka. Czuł jak krew przesiąknięta nienawiścią do samego siebie, pulsuje mu niesamowicie szybko. Teraz, kiedy wiedział że alkohol wywietrzał z jego komórek, czuł z potrójna siłą to, o czym przez całą noc udawało mu się zapomnieć.


-Jestem skurwielem. 
-Jesteś nikim.


*


-Nie bój się, Tom o niczym nie wie. Rozmawiałam z twoją mamą i ona przekazała mi, że ty kategorycznie zabraniasz jakichkolwiek spotkań oraz kontaktów z nim.- mówiła ze spokojem-Jednak ja jestem matką, Emily. I martwię się o swojego syna, dlatego muszę wiedzieć co takiego się stało..
-Nie chcę o tym rozmawiać.
-Em, proszę.
-Ja też proszę, Simone.
-Miałaś jakiś wypadek? Te opatrunki.. schudłaś.
-Przepraszam, ale to nie pani interes.
-Ależ owszem, mój. Bo nie mogę patrzeć na syna, który na oczach całego świata stacza się na samo dno.
-No tak, co powiedziałyby media.. no nie?
-Przestań tak ze mną rozmawiać.
-Proponowałam to od początku, jednak ty uparłaś się.
-Zaprosiła mnie tutaj twoja matka.
-Zdążyłam się domyśleć.
-Nie wyjdę stąd, dopóki nie dowiem się jaki miałaś powód wyjeżdżając bez słowa!- podniosła głos, a wzdłuż kręgosłupa Emily przebiegł nieprzyjemny dreszcz.
-Ja nie chciałam skrzywdzić Toma, naprawdę.- głos jej zadrżał.- Jestem chora. Odkąd wyjechałam prawie nie opuszczam szpitala. Niezliczone operacje, które nic nie dają wykańczają mój organizm. Nie chciałam być dodatkowym obciążeniem. Życie Toma jest zbyt intensywne, a ja potrzebuję stałej opieki. Nie mogę nawet wyjść sama na spacer, bo jestem tak wycieńczona, że w każdej chwili mogę zemdleć. Poza tym, ja prawie nie widzę, Simone. Okulary i szkła kontaktowe towarzyszyły mi od czasu wypadku samochodowego w dzieciństwie, ale wtedy lekarze dawali mi szanse. Teraz wzruszają tylko bezradnie ramionami i wysyłają do kolejnych klinik. Moi rodzice są załamani, ja też sobie z tym nie radzę. Nie mam siły żyć na świecie, którego nie mogę zobaczyć. Ciągły stres spowodowany całą tą sytuacją, niszczy mnie od środka. Zobacz jak ja wyglądam! Same kości.. Ale nie potrafię się przełamać i walczyć. W domu robię dobrą minę, bo muszę. Nie zniosłabym świadomości, że przeze mnie rodzice załamaliby się jeszcze gorzej. Gdybym została z Tomem, w pewnym momencie stwierdziłby, że żyje ze mną tylko z obowiązku i współczucia. A ja nie byłabym w stanie tego znieść. On jest młody, sławny i bogaty. Może mieć wszystko to, czego zapragnie. Na co przydatna byłaby kaleka u jego boku? Połowę każdego dnia musiałby spędzić ze mną w szpitalu. On kocha to, co robi i jak żyje. Nie potrafiłam mu tego zabrać. Nie umiałam odciąć go od sensu jego życia.
-A czy nie zastanawiałaś się nad tym, że to właśnie ty jesteś tym sensem…?


2 komentarze:

  1. Uwielbiam <3 Dlaczego tylko taki krótki? Ledwo zdążyłam wczuć sie w rolę i nagle bum! I koniec! Doskonale rozumiem bohaterkę. .. w końcu mam podobny problem.......

    OdpowiedzUsuń
  2. 57 yr old Environmental Tech Boigie Caraher, hailing from Laurentiens enjoys watching movies like Mystery of the 13th Guest and Graffiti. Took a trip to Rock Drawings in Valcamonica and drives a Optima. ich strona

    OdpowiedzUsuń

nie oszczędzajmy słów. słowa leczą.